Forum Forum nieszkolne Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
moja twórczość
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum Forum nieszkolne Strona Główna » Wasza twórczość Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
moja twórczość
Autor Wiadomość
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post moja twórczość
oto ona Smile
piszcie co sadzicie Very Happy


55 piętro


Imperial Class Star Destroyer „Doom” admirała Japona leciał nad planetą Yavin4 należącą do jego podwładnego Majkiego.
Japon spokojnie siedzący w kabinie sterowniczej zaczął powoli zbliżać się do Planety. Miał powierzyć Majkiemu bardzo ważną misję. Jego statek przebił atmosferę Yavina i Japon wylądował na przygotowanym dla niego pasie lądowniczym. Odpiął pasy, wyłączył wszystkie komputery i silniki na statku, upewnił się czy wystarczy mu paliwa na podróż powrotną i w końcu wyszedł ze swej kabiny. Otworzył główne wejście statku i po wysuwanych schodkach zszedł na powierzchnię Yavina4.
Majki już na niego czekał. Był bardzo ciekawy jaką misję powierzy mu Japon- dowódca militarny jego sojuszu.
-Cze... eee... Witam panie admirale.- Powiedział Majki
-Cześć Majki!- Rzucił niedbale Japon. Majki był wyraźnie zadowolony. Nie lubił mówić do swoich znajomych z sojuszu używając rang.
-Wiec jaką to misję masz dla mnie?- Zapytał Japona.
-Nie teraz, wejdźmy do środka...- Opanował jego zapał Japon. Majki wyraźnie wyczuł zmianę tonu Japona. Jego głos stał się ostrzejszy i poddenerwowany.
-Dobrze, proszę za mną- rzekł Majki. Zaczął prowadzić Japona krętą ścieżką prowadzącą do jego domostwa. Po dwóch kilometrach marszu dotarli do małej, skromnie urządzonej chatki.
Majki nie spędzał w niej wiele czasu. Najczęściej przebywał wraz z resztą członków sojuszu Dragons, w stacji bojowej „WonderlaND”. Dom Majkiego miał zaledwie 4 pomieszczenia: sypialnię, miniaturową kuchnie, łazienkę i oczywiście ciemnię do odczytywania wykresów z falang czujników. Japon usiadł przy stoliku w sypialni, Majki naprzeciwko niego.
-A wiec...- Zaczął Japon.- Ja, wraz z zarządem sojuszu postanowiliśmy powierzyć Ci bardzo ważną misję. Nie będę Ci się dziwił gdy odmówisz jej wykonania.
Majki miał dość pewną minę. Znał już „ważne” misje od Japona. Z reguły chodziło o zaatakowanie jednego z wrogów z ówczesnych wojen, bądź pomoc rakietami międzyplanetarnymi służącymi do niszczenia obrony planetarej. Jednak dotąd Japon nie wspominał nic o możliwości odmówienia wykonania danej misji.
-Chodzi o to, że...- ciągnął Japon.- Że widzisz... wywiad zewnętrzny naszego sojuszu funkcjonuje coraz gorzej... Potrzebujemy Cię... jako szpiega...- Wydusił z siebie Japon.
Majkiemu opadła szczęka. Tego się nie spodziewał usłyszeć z ust Japona.
-A...-Zaczął Majki.- W jakim sojuszu mam szpiegować dla Dragons?- Zapytał.
-Cóż, Majki... chodzi o OGN.
-Co?!- Majki prawie zakrztusił się własną śliną. To przeszło nawet jego fantazję.- Mam szpiegować w najpotężniejszym sojuszu wszechczasów? Nie ma mowy. Nawet by mnie nie przyjęli.- Stwierdził Majki.- Mam za słabą flotę i... i w ogóle jestem za słaby!- Wykrzyknął.
-Przyjmą Cię jeśli wyślesz przekonujące podanie.- Powiedział Japon.
-Ale dlaczego nie możesz iść ty, albo Worms, albo Appendix(R.I.P)?- Oponował Majki.
-Pomyśl, gdyby poszedł na przykład Worms to czy Popuri, dowódca OGN, nie domyśliłby się, że to szpieg?- Odpowiedział pytaniem Japon. -Nie będziesz szpiegował długo. Może miesiąc... potem odejdziesz... Powiesz, że nie wytrzymujesz tempa...- Japon urwał.
-Pamietaj Majki, że to bardzo ryzykowna akcja.- Dokończył.
-A czego chcecie się dowiedzieć o OGN?- Spytał Majki.
-Chodzi nam o rozmieszczenie flot i kolonii Popuriego.
-Hmmm... Wydaje się być łatwe.- Rzekł Majki.
-Uwierz mi, że nie jest łatwe. Wysłaliśmy już potajemnie czterech szpiegów...
-I...- Spytał Majki
-I żaden nie wrócił.- Dokończył Japon. Majki zamilkł. Bił się z myślami. Chciał pomóc Japonowi i zrobić coś dla sojuszu, ale jednocześnie bardzo się bał.
-Japon... Słuchaj, nienawidzę OGN, przeszkadza mi ich hegemonia i władza absolutna. Chciałbym to zmienić, ale...
-Boisz się?- Spytał Japon.
-Tak! Boję się jak CHOLERA! Jeśli oni mnie przyłapią na szpiegostwie to zabiją mnie albo zrobią mi siano z mózgu, albo DIABLI WIEDZĄ CO!!!- krzyknął Majki.- Ale żebyś wiedział... Pójdę tam szpiegować... Za sojusz... Za honor.- Rzekł Majki


Kilka dni później Japon pomógł Majkiemu napisać „przekonujące” podanie i po tygodniu czekania Majki został (ku jego szczeremu zdziwieniu) przyjęty w szeregi OGNu.
Przez pierwsze dni jedynie siedział cicho i wykonywał rozkazy Zarządu Sojuszu. Chciał zdobyć ich jak największe zaufanie. Z czasem rzeczywiście udało mu się to. Popuri coraz częściej pytał Majkiego o jego zdanie w najróżniejszych sprawach. Martwiło go jedynie to, że podrzędni członkowie OGNu, nie byli włączani w sprawy zarządu i politykę sojuszu. Ich zadaniem było jedynie pozyskiwanie surowców i szykowanie jak największej floty na nadchodzącą wojnę, o której Popuri dużo mówił, lecz tylko Zarząd Sojuszu wiedział więcej o szczegółach tego planu.
Po miesiącu bezowocnej pracy Majki pomyślał, że nigdy nie wyciągnie od Popuriego rozmieszczenia jego kolonii a już na pewno stanu floty. Wtedy przeszedł mu przez głowę szalony pomysł- Zakraść się do głównego komputera Popuriego i wykraść stamtąd wszystkie potrzebne dane. Wiedział jednak, że wiąże się z tym gigantyczne ryzyko i prawdopodobieństwo sukcesu jest nikłe, więc chwilowo nie chciał o tym myśleć.
Gdy upływały kolejne dni, z których nic nie wynikało Majki postanowił zdać Japonowi skromny raport i przedstawić wszystko co usłyszał i o czym się dowiedział. Wysłał wiadomość, w której streścił 37 dni swojego szpiegostwa, dni jak mu się wydawało pustych i bezowocnych. Majki długo czekał na odpowiedź od Japona. Spodziewał się zawodu ze strony swego przełożonego, tymczasem Japon w swej odpowiedzi wyraził głębokie zainteresowanie otrzymanymi wiadomościami. Zaciekawiła go głównie „nadchodząca wojna”. Rozkazał Majkiemu dowiedzieć się o niej jak najwięcej.

Łatwo ci mówić. Musiałbym się zakraść do głównej kwatery Zarządu. To niemożliwe, zauważą mnie i zamęczą na śmierć. Będę musiał mówić dla kogo ich szpiegowałem etc. A ja nigdy was nie wydam. Chyba większy pożytek będziesz miał ze mnie żywego niż z trupa.
Pozdrawiam, 3maj się
Majki

Tak brzmiała odpowiedź Majkiego do Japona. Chociaż jego też bardzo ciekawiła owa wojna o której tak często mówił Popuri. Chciał się o niej jak najwięcej dowiedzieć. Po długim namyśle uznał, że najpierw spróbuje porozmawiać z Popurim i wyciągnąć od niego jak najwięcej, później dopiero, w ostateczności zakradnie się do Kwatery Zarządu w czasie ich zebrania i podsłucha o czym mówią. Miał nadzieję, że nie zostanie zauważony.

Tymczasem mijał kolejny dzień, dzień jak się wydawało Majkiemu bezowocny. Z nudów przeglądał wykresy, sprawdzał nastawienie czujników i znów przeglądał wykresy z własnej falangi czujników. Nagle coś zwróciło jego uwagę, ciąg fal, które jak zauważył układały się dziwnie okresowo. -A cóż to za dziwadło – pomyślał – symetria w pustej przestrzeni? - nie to chyba jakiś błąd. A jednak coś go niepokoiło, sprawdził system – tak nie mógł się mylić. Były to ewidentnie widoczne tzw. „zmarszczki” próżni, coś o czym słyszeli dowódcy flot i wytrawni admirałowie ale nikt w to nie wierzył – działo się tak gdy olbrzymi obiekt (wynikało to z równania Savaga-Milikana w rozwinęciu Oougle'a) zbliżał się z conajmniej czwartą podświetlną w czasie równoległym w nadprzestrzeni. Ale obiekt olbrzymi – porównywalny z planetą – nic tak wielkiego w znanym świecie nie rozwijało czwartej podświetlnej.
-Nie.- myśłał gorączkowo- nie ma nawet takich Gwiazd Śmierci, no i ta prędkość, jestem chyba przemęczony. Ale nagrywanie włączył. „Zmarszczki” zmniejszyły się, przybrały rysunek fal alfa i... zniknęły.
-Co za licho? - myślał. Odtworzył zapis – NIC. Ale doslownie nic – nawet echa, tak jakby system nie działał.
-Cholera jasna!- zaklął w myślach- Czyżby moja falanga szwankowała?- Wtedy przeszła mu przez głowę paraliżująca myśl. A jeśli to COŚ, coś co powoduje zmarszczki to broń, której chce użyć Popuri? Rany, muszę szybko powiedzieć Japonowi...- Ale wtedy Majki zreflektował się- Kto by mi w to uwierzył? Muszę podsłuchać zebranie Zarządu... muszę. Muszę mieć jakikolwiek dowód.- Kolejne zebranie Zarządu miało się odbyć w następnym tygodniu. Na razie Majki uraczył Japona krótkim raportem, w którym napisał zdawkowo „Bez zmian”.

Majki postanowił, że przez tydzień, który został do najbliższego zebrania będzie spokojny, będzie wykonywał potulnie rozkazy Popuriego i rzeczywiście tak zrobił. Był wzorowym poddanym. Bardzo przyśpieszył również swój rozwój gospodarczo- militarny, wszystko po to by Popuri o nic go nie podejrzewał. Aż w końcu nadszedł dzień zebrania. Majki psychicznie był przygotowany. Wiedział dokładnie co ma zrobić. Założył obcisły, dopasowany do ciała kombinezon oraz buty do cichego stąpania. Nie chciał by ktokolwiek go usłyszał. Zabrał miniaturowy dyktafon, i poszedł w stronę windy prowadzącej na szcyt iglicy obserwacyjnej gdzie odbywało się zebranie zarządu. Według jego zegarka właśnie się zaczynało. Nacisnął przycisk windy. Po krótkiej chwili oczekiwania nadjechała. Jej drzwi otworzyły się prawie bezgłośnie. W windzie wcisnął przycisk z numerem 55. Pięć pięter wyżej odbywało się zebranie, jednak Majki bał się, że ktoś z Zarządu mógłby usłyszeć cichutki szelest przy otwieraniu się drzwi. Wysiadł z windy. Jak najciszej potrafił wspiął się pięć pięter po schodach. Zauważył chudą wysoką sylwetkę Popuriego i po chwili resztę zarządu: Arwenę, Nalewkę Babuni, Katza Giganta, Lucjusza i bobka4u. Szybko schował się za filarem. Był około 15 metrów od stolika, przy którym zasiadał Zarząd. Włączył Dyktafon. Słyszał wyraźnie każde słowo Popuriego.
-...jest konieczna i nieodwołalna Arweno- mówił Popuri.- Ta wojna położy kres wszystkim powstaniom i buntom przeciwko OGN. Dzięki mojej nowej broni zwycięstwo w niej będzie oczywiste.
-Huh!- żachnął się Katz Gigant.- Admirale, ciągle wspominasz o swej nowej broni, a nigdy nie mówisz nam co to właściwie jest.
-Właśnie dziś miałem zamiar wam to wyjaśnić.- Opanował go Popuri. Majkiemu mocniej zabiło serce. Czyżby jego przypuszczenia co do CZEGOŚ co powodowało zmarszczki okazały się prawdziwe? Czy to rzeczywiście była tajna broń, którą dysponował Popuri.
-Wiele lat poświęciłem by odkryć technologię rozwoju grawitonów. Potrzebne były do tego gigantyczne nakłady Energii, jednak po wielu nieudanych próbach odniosłem sukces. Ta technologia stała się podstawą mojej nowej broni.- Mówił Popuri z mocą w głosie.
Wśród Zarządu zapadła nała cisza. Każdy chciał usłyszeć jaką broń potajemnie skonstruował Popuri. Majki również wstrzymał oddech.
-Zebrałem ogromną ilość nanitów, zaprzęgłem do pracy najnowocześniejsze maszyny- Popuri kontynuował swój wywód.- I tak powstała nowa generacja Gwiazd Śmierci.
Przez głowę Majkiego przelewały się tysiące myśli naraz. Nie był w stanie uwierzyć, że Gwiazda Śmierci, nawet największa może powodować tak wyraźne zmarszczki. Tymczasem Lucjan wstał.
-Na jakiej zasadzie działa ta... Gwiazda?- Zapytał
-Och, oczywiście wyjaśnię wam to.- Odrzekł Popuri.- Jest wyposażona w gigantyczne działo grawitonowe i wielorzędowe falangi dział Plazmowych oraz najcięższych laserów. Jest w stanie jednym strzałem niszczyć całe floty, a nawet układy planetarne. Rozwija również zawrotną prędkość poprzez użycie innowacyjnego napędu kohorcyjnego. Ma masę spoczynkową kilkuset milionów ton. Jedyną jej wadą jest ogromne zapotrzebowanie na paliwo. Dzięki tej broni wygramy każdą wojnę i zapanujemy nad każdym sojuszem we wszechświecie.- Popuri zaśmiał się. Nie zabrzmiało to złowrogo. Był to dziki i histeryczny śmiech. Majki uznał, że dowiedział się już wystarczająco dużo. Teraz musiał tylko wysłać materiał do Japona. Odwrócił się. Po cichu, powoli zaczął się wycofywać. Już zrobił pierwszy krok w dół po schodach, drugi, trzeci czwarty, i nagle potknął się na piątym stopniu, poczuł, że traci równowagę, i przewraca się. Spadł z łoskotem przez piętnaście stopni. Chciał wstać, podparł się na lewej ręce, i poczuł w niej przeszywający ból. Pomyślał, że musi być złamana, ale w tej chwili nie obchodziło go to. Słyszał głosy w sali, gdzie odbywało się Zebranie. Był pewien, że go usłyszeli. Zaczął na oślep uciekać po schodach w dół. Po pokonaniu kilku pięter usłyszał za sobą kroki. Przyspieszył biegu. Na kolejnym piętrze zauważył korytarz. Pobiegł przez niego. Po prawej stronie ujrzał drzwi. Odruchowo nacisnął klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi były otwarte. Wpadł do gorącego, zaparowanego pomieszczenia, zatrzasnął drwi za sobą. Podłączył minidyktafon do swego podręcznego komunikatora i natychmiast przegrał dane. Dołączył je do wiadomości, którą chciał wysłać Japonowi. Jeśli miał zostać piątym szpiegiem, który nie powróci z bazy OGNu, chciał przysporzyć Popuriemu i jego ludziom jak najwięcej kłopotów. Napisał szybko:
Japon, podsłuchałem zebranie. Wysyłam nagranie. Uważaj na siebie. 3Maj sie.

Wysłał wiadomość wraz z danymi do Japona. Nagle usłyszał bliskie kroki zmierzające ewidentnie do jego pomieszczenia. Poczuł, że ogarnia go panika. Zauważył malutkie metalowe drzwiczki znajdujące sie na ścianie. Otworzył je zdrową ręką i natychmiast wskoczył przez nie. Ogarnęła go ciemność. Nie był w stanie nic widzieć. Usłyszał jak ktoś wchodzi do pomieszczenia. Był prawie pewien, że to Popuri. Serce zaczęło mu bić tak mocno, że przez chwilę obawiał się, że wypadnie mu z piersi.
-Witaj Majki – usłyszał spokojny głos Japona.
-Co tu robisz? - spytał zupełnie zaskoczony Majki i wylazł ze swej kryjówki – co robisz w kwaterze OGNu?
-Szpieguję, jak TY. No może prawie jak Ty.
-Prawie... to znaczy jak?
-Po drugiej stronie.
-Jesteś zdrajcą?- Spytał Majki- Tylko po co mnie tu wysłałeś? Po co? Skoro jesteś po obu stronach?
-Po obu? Nie ja jestem po trzeciej stronie – powiedział Japon cedząc słowa i patrząc Majkiemu głęboko w oczy. -Jestem spoza uniwersum i spoza czasu i spoza wszystkiego co znane. OGN stał się bardzo potężny, Popuri już nie planuje podboju znanego świata, sięga dalej, stał się niebezpieczny dla mojego świata, nikt, przynajmniej póki co nie oprze się potędze Gwiazdy Śmierci nowego typu. Ty dzięki swoim zdolnościom wykryłeś jak można ja zidentyfikować. Daj mi nagranie. Japon patrzył na Majkiego błagalnie.
-Ok, masz – powiedział Majki i wyciągnął rękę z zapisanymi danymi. Ale przez moment, krótki jak nanosekunda, zauważył coś co go zaniepokoiło – tryumf na obliczu Japona, ta chwila wystarczyła by zmienił zdanie. Podając zapis obolałą ręką sięgnął po miotacz plazmy, strzelił.... Japon zamarł w bezruchu, skrzywił się...- Dlaczego? - spytał.
-Bo jesteś obcy. Przeniknąłeś do nas by szpiegować i zawładnąć naszym wszechświatem. Teraz wiele zrozumiałem – dwie potęgi militarne OGN i Wy – WY bo jak mniemam jesteś przedstawicielem rasy GOORBANÓW – mrocznych ssako-gadów, o których krążą opowieści wśród pilotów rubieży. Rasy, której jedynym celem jest ekspansja.
Japon zamilkł, stał sparaliżowany, otoczony zwojem plazmy, który uniemożliwiał mu jakikolwiek ruch.
-Zabiję Cię – wycedził z trudem.
-Jasne, a potem co? Zjesz mnie? - Sytuacja była beznadziejna, z jednej strony OGN – jeden śmiertelny wróg, z drugiej Japon – teraz też wróg. Obłęd. Nagle rozbłysło światło. Majki przymknął oczy, kiedy je otworzył zdał sobie sprawę, że siedzi w fotelu. Nad nim pochylał się Japon.
-OK Majki. Masz za sobą koniec testu przygotowawczego do misji w OGN. Zmodyfikowaliśmy ci nieco wspomnienia aby w razie czego uniknąć jakiś przygód. Pamiętasz coś?
-Tego, no jakby nie bardzo. Ciągle jestem skołowany.
-I dobrze. Tak ma być. Pojutrze lot. Spisałeś się na piątkę. Teraz wypocznij. Jutro narada.
Majki wypiął się z pasów, otrzepał spodnie i wstał na chwiejnych nogach.
-Jaki kurcze test, co jest grane? Czyżby to wszystko była prawda?- Spoglądał na odchodzącego Japona.
-Ssakogad – mruczał Japon. Wiedział, że Goorbani istnieją, miał na to dowody i wiedział a właściwie czuł, że OGN nawiązał z nimi kontakt. Wojna, przy której dotychczasowe zmagania były jak dziecięca zabawa – wisiała w powietrzu. Cała nadzieja w Majkim. Chłopak jest zdolny, bystry i bardzo wyczulony na wiele spraw da radę. Musi. W końcu nie będzie sam. Ciekawe, kiedy się zorientuje,że Arwena jest najstarszym członkiem sojuszu Dragons. Zaśmiał się cicho. To będzie niespodzianka.





Koniec?



Wojna międzygalaktyczna

Prolog

W roku 2006 na planecie Ziemi wybuchła III wojna światowa. Poprzez użycie straszliwej broni chemicznej rozpoczęła się masowa zagłada. Jedynie 32 osoby zdołały uciec z tego piekła. Wychowawczyni i uczniowie klasy VI b Szkoły Podstawowej nr. 14 w Łodzi. Udało im się to dzięki skonstruowaniu tzw. Białej dziury, która przenosi ludzi i przedmioty w czasoprzestrzeni. Przez białą dziurę można przejść tylko w jedną stronę, nie ma odwrotu od jej użycia. Nasi bohaterowie przenieśli się w przyszłość do odległego zakątka wszechświata. W chwili przejście przez białą dziurę zmodyfikowane zostały ich wspomnienia i pamięć.
W nowym świecie stali się władcami kilku planet. Po czasie stworzyli gigantyczne potęgi militarno- ekonomiczne. Nie wiedząc co ich ze sobą łączy rozpoczęli boje. Ze sobą i przeciwko sobie. Zmienili swoje imina i nazwiska na pseudonimy pod którymi stali się znani.
Jan Rożewski- Popuri
Tomek Kobiliński- Nalewka Babuni
Ola Brzeźinska- Arwena
Filip Bieleński- Lucjan
Kuba Kopania- Bandal
Michał Tomaszewski- Vampire
Jan Zabelski- Nikodemus
Filip Prycel- Nokturn
Ewa Narbutt- Ani
Asia Wróblewka- Silver Mc Kenzie
Małgosia Statnik- Morrigion
Dominik Ochociński- Romi
Hubert Kalinowski- HQ Marynarka




Rozdział 1 -- full mrok.

Popuri stał przed audytorium ludzi z jego własnego sojuszu. Z sojuszu, którym rządził, który trzymał w garści. Wszyscy ci ludzie podlegali mu - był dla nich wielkim autorytetem, jednak gdy ujrzał te twarze, uświadomił sobie, że tak naprawdę wcale ich nie zna... Wymienił z nimi może kilka zdań, ale nic poza tym. Byli dla niego tylko żołnierzami. Gdyby którykolwiek z nich zginął w walce Popuri odczułby to jedynie jako konieczność zmiany taktyki. Z większością jego podwładnych nie jednoczyła go żadna więź emocjonalna. Cały OGN tymczasem czekał na jego pierwsze słowa.
-Towarzysze!!! - zaczął- W ostatnich miesiącach zauważyłem, że nasz sojusz powoli stacza się ze szczytu, na który pięliśmy się od dawna!!! Tracimy nasz autorytet wśród innych sojuszy! Musimy uderzyć! Im później to zrobimy, tym mniejsze mamy szanse.
- Co masz na myśli admirale? - spytał Popuriego Nalewka Babuni.
- Spadek naszej potęgi wiąże się przede wszystkim z utratą cennego zwłaszcza w tych czasach surowca, który służy jako paliwo statków kosmicznych - Deuteru. Tracimy go głównie przez to, iż musimy przenosić floty po całej galaktyce do miejsc, w których są sojusze w stanie wojny z nami. Prawo galaktyczne pozwala na atakowanie takich sojuszy bez ograniczeń!
- Do czego pan zmierza admirale?- Zapytał Wandal. Popuri wziął bardzo głęboki wdech.
-Jest tylko jeden sposób zażegnania naszego kryzysu. MUSIMY wypowiedzieć wojnę jak największej liczbie sojuszy. Proponuję top200 pod względem militarnym.- Na sali obrad wewnątrz flagowego okrętu Popuriego- Imperial Class Star Destroyer „Mirror7” nastała nagła cisza. Nikt nie miał odwagi nic powiedzieć. Wywołanie tej wojny bez wątpienia spowodowałoby nagły chaos, a tego właśnie potrzeba było OGN'owi. To byłaby wspaniała okazja na atak. Poza tym OGN nie podlegałoby żadnym regułom. W każdej galaktyce, w każdym układzie mogłoby niszczyć każdego gracza po kolei przesuwając się powoli, lecz systematycznie do centrum wszechświata. Tak, ten plan był kuszący i jedynie Popuri miał dość odwagi by go zaproponować. W końcu Nalewka Babuni odezwał się słabym głosem
- Jestem za admirale.
- Jestem za - zgodził się Wandal
- Za - powiedział Lucjan
- Za - stwierdziła Arwena
- Zatem przesądzone. Większość zarządu wypowiedziała się pozytywnie. Niniejszym zamykam obrady.- powiedział z widoczną ulgą w głosie Popuri.
Sala powoli się wyludniała i w końcu zostali w niej tylko we dwóch. Popuri i Nalewka.
- Popuri,- zaczął Nalewka. Oficjalnie był poddanym Popuriego, jednak prywatnie, jego przyjacielem - Nie wiem czy dobrze robisz. Z reguły wojna do niczego dobrego nie prowadzi. Poza tym nie wiem czy zdołamy podołać tak trudnemu wyzwaniu. Walczymy z 199 sojuszami naraz. Nie mamy nawet jednego paktu.
Nie potrzebujemy ich!!! Jesteśmy największą potęgą jaka istnieje!!! Poza tym to co zdecydowaliśmy się zrobić da nam jeszcze jedną przewagę!!! Nalewko, wszyscy będą się nas bać. Nikt ze słabszych graczy nie odmówi nam pomocy - ze strachu!!! Zrozum - zawsze byliśmy sojuszem szanowanym, jednak teraz dojdzie jeszcze ogromny strach przed nami, wszyscy będą drżeli na dźwięk skrótu O...G...N!!!! Pamiętaj o jednym, bycie OGNowcem to wyzwanie, któremu większość nie jest w stanie stawić czoła. To jest na prawdę trudna ścieżka, ale prowadząca na sam szczyt!- Nalewka wiedział, że teraz w żaden sposób nie przekona dowódcy o odwołaniu jego decyzji.
- Ku chwale OGN.- skłonił się.
- Ku chwale OGN.- odpowiedział Popuri i odszedł.

Rozdział 2 --I wojna międzygalaktyczna

Cały wszechświat dowiadywał się o wojnie. Wojnie, która bez wątpienia będzie krwawa. Wojnie, która bez wątpienia podzieli wszechświat miast go łączyć, jak się niektórym marzyło. Jednak każdy wiedział, że nic nie zmieni biegu zdarzeń. Zamiast płakać nad sytuacją trzeba nauczyć się z nią żyć, lub walczyć, lecz aby walczyć z OGN trzeba być niezwykle potężnym, bądź kompletnie postradać zmysły. Tylko nieliczni mają możliwość to robić. Popuri mówił, że tą wojnę trzeba zacząć natychmiast - miał rację.
-To ważne, żeby zadać pierwszy cios - bo wtedy jest szansa, że zada się drugi- mawiał. I pierwszy cios został zadany. Popuri, który swoją główną planetę miał w 1-szej galaktyce nie miał litości. Bezdusznie niszczył każdego, kto posiadał flotę większą niż 150 okrętów wojennych. Gdy ktoś był poza jego zasięgiem wynajmował pobliską falangę obiecując w zamian pokój i niszczył go. Oczywiście Popuri doskonale wiedział czym jest wojna, i że na wojnie obowiązują inne prawa. Jednego dnia pożyczał falangę od kogoś, następnego dnia - atakował go i na wieki pozostawiał w mroku. Wielu wydawało się to niepotrzebne, lecz Popuri zdawał sobie sprawę, że żeby atakować mocnych przeciwników trzeba najpierw zniszczyć „zieleninę” czyli niedoświadczonych jeszcze ludzi, z wielkimi ambicjami.
On sam nie krył, że jego styl nie jest etyczny ani godny naśladowania, ale dla niego to się nie liczyło. W świecie Popuriego cel uświęcał środki i wszystko można było oddać lub poświęcić by zwyciężyć. Kolejne ataki ze strony OGN nastąpiły w 2-giej galaktyce. Tym razem w roli oprawcy wystąpił Nalewka Babuni. Człowiek równie wyrachowany i chłodny jak Popuri. Jedyną rzeczą w jakiej nie dorównywał swojemu dowódcy była flota. Ale aby niszczyć słabszych wojowników, których rozwój jest zbyt szybki wg. „Norm ustalonych przez OGN”, nie była potrzebna gigantyczna flota. Oni nie byli dla Popuriego, czy Nalewki żadnymi przeciwnikami. Niszczenie ich było po prostu obowiązkiem. Jedną z głównych zasad OGN był właśnie brak wszelkiej litości. Według zarządu tego sojuszu litość to oznaka słabości - nie miłosierdzia. Popuri spodziewał się oczywiście licznych buntów i powstań przeciw jego sojuszowi. Nikt nie chciał anarchii we wszechświecie, jednak w tej sytuacji przeciwstawienie się OGN byłoby samobójstwem. Nie było człowieka, który w bezpośrednim starciu miałby jakiekolwiek szanse. Wszyscy to rozumieli, lecz niektórzy chcieli zrobić coś by zapobiec władzy absolutnej OGNu. Wśród nich była Silver Mc Kenzie - nie dorównywała Popuriemu we flocie nawet w jednej setnej. Postanowiła jednak zawiązać sojusz, który stawi czoła OGN - bez względu na koszty. Wolała umrzeć niż żyć w ciągłym strachu i niepewności. Zwołała tajne zebranie na odległej planecie x561.
- Moi mili!!! - przemawiała - Wokół nas dzieją się rzeczy straszne i wymagające potępienia. OGN niszczy wszystkich bez wyjątku! Jeśli wydaje się wam, że zostaniecie oszczędzeni w zamian za użyczenie księżyca, czy też za podanie namiarów na kogoś. MYLICIE SIĘ!!! OGN nie oszczędzi nikogo. Nie mogę na to pozwolić!!!.Popuri zniszczył... unicestiwił... zabił wielu moich przyjaciół. Nie pozwolę na to dłużej. Choćbym miała zaatakować samotnie i zginąć w pierwszym starciu nie popuszczę mu. Nienawidzę go. Jest marnym potworem, człowiekiem pełnym kompleksów, nikczemnym tchórzem, który wykorzystuje słabość innych. Jest na niego sposób!!! Cały wszechświat, wszyscy, którzy mają wolną wolę powinni stawić mu czoła. Musimy go jakoś podejść – każdy ma swoje słabości. Każdy!!!. Ufa Nalewce Babuni – to kupmy go. Każdy ma swoją cenę. Każdy bez wyjątku!!!- Silver wiedziała, że jej przemówienie wywoła liczne spory i dyskusje, jednak teraz nie obchodziło ją to. W życiu nie zależało jej już na niczym innym oprócz zniszczenia Popuriego i jego ludzi. Wierzyła, że po jej słowach chociaż część zgromadzonych na sali ludzi zechce dołaczyć do sojuszu, Sojuszu – Rebelii...
Nagle ktoś wśród zgromadzonych wstał. Był to Romi- Człowiek znany z waleczności i odwagi.
- Nie!- odezwał się- Nie kupimy Nalewki. To jeden z niewielu ludzi Popuriego, który ma własną wolę i rozum. Jednak jestem pewien, że nigdy nie odejdzie od swego pana i od sojuszu, który współtworzył! Nalewka pozostanie mu wierny lub zginie!!!
- Masz może w takim razie inne pomysły?- Zapytała Silver Mc Kenzie
- Jedno jest pewne - zaczął Romi - Nie możemy się łudzić, że nawet połączonymi siłami zdołamy pokonać któregokolwiek z OGNowców. Nie mamy takiej floty ani możliwości militarnych. To właśnie mnie deprymuje. Urodziłem się żeby walczyć, a nie by biernie obserwować i wyciągać wnioski!!!- Uniósł się za bardzo i dobrze o tym wiedział.
- Mój drogi - zaczęła Silver - Wojna nie jedno ma imię. Każdy widzi ją w inny sposób. Popuri chce walczyć, mordować i siać spustoszenie. Nie bądź do niego podobny. My wszyscy nie bądźmy!- Zwróciła się do ludzi na sali.- Pokażmy mu, że mimo słabszej floty czy technologii bojowej umiemy walczyć tak jak on!!! Sądzę, że jest wiele sposobów na zwycięstwo z nim.
- Jakich? Jak chcesz z nim wygrać? - Spytała jedna z niewielu kobiet na sali- Morrigion.
- Na przykład poprzez odcięcie mu dopływu surowców z innych punktów wszechświata. Popuri wymienia się surowcami z innymi władcami. Dowodem na to są wykresy z moich falang - własnych lub wynajętych. Jeśli odetniemy mu dopływ tych surowców na pewno spowolnimy jego rozwój.
- Masz rację - stwierdził Romi - ale nie jesteśmy w stanie przekonać ludzi by nie handlowali z członkami OGN. To niemozliwe. - oponował
- Nikt nie mówił, że będzie łatwo - odpowiedziała Silver Mc Kenzie. - Jest to może trudne, ale nie niemożliwe. - Silver zauważyła, że udało jej się przekonać Romiego. Zdawała sobie sprawę, że nic już więcej nie może powiedzieć. Musi tylko zadać ostatnie- najważniejsze pytanie do zgromadzonych. Wzięła trzy głębokie wdechy i wydusiła.
- Moi mili!!! Kto chce należeć do sojuszu Stalkers? Do sojuszu, który jako pierwszy otwarcie stawi czoła OGN?...
Kilku ludzi wstało, za nimi wstali kolejni. Silver ucieszył fakt, że przekonała nie tylko słabeuszy, którzy w jej sojuszu szukają ochrony ale też silnych wojowników takich jak Romi, Morrigion, Gillad czy Odyseusz.
Około piętnastu ludzi stanęło dookoła niej. Silver z wyraźną ulgą powiedziała.
- Cieszę się, że będziemy walczyć razem. Na razie musimy zaczekać na kolejny ruch OGN, potem zaczniemy podburzać ludzi przeciw nim. Teraz zapraszam na moją planetę, która służy jako schronienie i baza mojego wywiadu. Zapraszam na Forxis.
- Gdzie jest ta planeta? - Spytał HQ Marynarka
- Na tyle daleko, że nie sięgnie nas OGN. - Wyjaśniła - Centralne układy ósmej galaktyki. - Dodała widząc niecierpliwość w jego oczach.
Zatem zapraszam. Mój statek czeka.- Powiedziała i poszła w stronę bramy jednego z hangarów. Reszta podążyła za nią.


Rozdział 3 --I am a ranger. We walk in the dark places no others will enter. We stand on a bridge and no one may pass. We live for the one... we die for the one.

Szesnastka ludzi szybko weszła na pokład okrętu flagowego Silver Mc Kenzie – Imperial Class Battle Ship „Wide03”. Wszyscy byli rozgorączkowani i podnieceni. Zdawali sobie sprawę, że dokonali w swoim życiu przełomu. Właśnie zawiązali sojusz STALKERS- Ruch Oporu. Nie wiedzieli jakie będą jego dalsze losy, nie wiedzieli czy przetrwa dłużej niż 2 tygodnie, jednak każdy z nich był dumny, że odważył się stanąć u boku Silver Mc Kenzie. Ona sama stała teraz na mostku obserwacyjnym i rozmyślała. W jej oczach tlił się ogień gotów w każdej chwili wybuchnąć. Miała powody by nienawidzić OGNu, a zwłaszcza Popuriego.
Usiadła w wygodnym fotelu i zapatrzyła się w gwiazdy. Wiedziała, że długi czas minie zaim jej statek dotrze na planetę Forxis. Postanowiła się zdrzemnąć i już zamykała oczy, gdy przez drzwi wszedł ktoś do pomieszczenia. Odwróciła się gwałtownie by zobaczyć kto to. Był to Romi.
- Słucham?- zapytała- Co masz mi do powiedzenia?
- Ja... chciałem powiedzieć, że zaimponowałaś mi. Nie spodziewałem się po nikim takiej odwagi i pewności siebie. Poza tym umiesz przemawiać do ludzi i grać im na uczuciach.
- Dziękuję. To kwestia wyuczenia pewnych zasad. Coś jeszcze?
- Tak. Tak, chciałbym zapytać czy naprawdę aż tak nienawidzisz OGN? Co o nich sądzisz?
- Ilu ludziom już zadałeś to pytanie?
- Tylko tobie. Chcę to wiedzieć.- Odpowiedział Romi z pewnością w głosie.
- Nie wierzę ci.- Odparowała Silver- Pewnie spodziewasz się odpowiedzi, że szanuję ich bo to wielcy wojownicy itd. Ale jeśli naprawdę chcesz znać moje zdanie to powiem ci...
Nienawidzę ich! Nie szanuję ich bo nie są ludźmi godnymi szacunku! Popuri i jego ludzie są źli. I nic nie może ich usprawiedliwić... Po tym co zrobili moim przyjaciołom i rodzinie zdecydowałam się ich nękać, aż do śmierci! Będę walczyć dopóki szczątki ich statków nie legną na mojej planecie.
A w jaki sposób OGN skrzywdził twoich bliskich? Kogo zabili?- spytał Romi
- Popuri i jego ludzie osierocili mnie, po czym zabili mojego brata... - Widać było, że do oczu Silver Mc Kenzie napływają łzy.- Popełnili zbrodnie, których nigdy nie mogłabym wybaczyć. Pomyśl, że to samo mogło spotkać ciebie. - Wydyszała. Romi widział jej ból, zaczął wręcz żałować, że o to zapytał. Już chciał wyjść, gdy usłyszał za sobą głos.
Jeśli chcesz- zostań. Stąd jest piękny widok na galaktykę, a mnie nie przeszkadza twoja obecność, wręcz przeciwnie- dobrze się z tobą rozmawia. - Romi był dumny słysząc te słowa. Usiadł obok Silver i zamknął oczy. Obiecał sobie, że nie zaśnie jednak to okazało się silniejsze od niego. Przez sen usłyszał słowa hymnu jego sojuszu... „I am a ranger. We walk in the dark places no others will enter. We stand on a bridge and no one may pass. We live for the one, we die for the one.”

Rozdział 4 -- Mrok gęstnieje

Popuri siedział samotnie w ciemnym pomieszczeniu i oglądał wykresy z falangi czujników z jego Księżyca. W tych dniach floty kursowały często. Niektóre z nich były to floty uciekinierskie, inne zaś- floty kupców. Za tymi pierwszymi Popuri zawsze puszczał pościg, który składał się z 2000 lekkich myśliwców i około 500 okrętów wojennych i nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się nie złapać uciekającej floty. Dla Popuriego sprawdzanie galaktyki w poszukiwaniu cudzych flot stało się rutyną, nieprzyjemną koniecznością. Dawniej sprawiało mu to wielką przyjemność i podniecało go, teraz gdy był już doświadczonym wojownikiem- było dla niego wręcz nudne. W chwili gdy miał zamiar wyłączyć falangę czujników zauważył coś co przyciągnęło jego uwagę... Była to flota Enduru- dobrze znanego we wszechświecie człowieka, który posiadał bardzo dużą flotę i równie wielkie umiejętności taktyczne. Jego flota leciała właśnie z pierwszej galaktyki do początkowych układów trzeciej. Składała się z kilkudziesięciu tysięcy lekkich myśliwców i ogromnej ilości okrętów wojennych. Zastanawiające jakim celu wysyła całą swoją flotę z 1-szej galaktyki na małą, nieznaną planetę w ubogiej części wszechświata. Popuri nie chciał wprowadzać niepotrzebnego zamieszania w sojuszu. Planował narazie działać samodzielnie. Podbiegł do komputera zarządzającego flotami i wysłał sondy sziegowskie na główną planetę Enduru. Wielkie było jego zdziwienie gdy otrzymał raport szpiegowski. Na tej planecie nie było prawie nic! Czyżby Enduru przenosił cały dobytek do trzeciej galaktyki, by stworzyć tam od nowa swoje imperium? Ta myśl przeraziła Popuriego. Nie mógł pozwolić by ktoś taki jak Enduru był poza jego zasięgiem. Dokładnie sprawdził miejsce, do którego zmierzała flota Enduru i na tamtą planetę również wysłał sondy szpiegowskie. Jego serce niemal stanęło gdy ujrzał następujący raport:

Raport szpiegowski z planety d345 [pozycja 3:19:1]
surowce:
metal:7012881
kryształ:4712912
deuter:3172084

floty:
lekki myśliwiec: 71292
ciężki myśliwiec:1921
krążownik:3041
okręt wojenny: 9482
niszczyciel: 1285

obrona:
[nie znaleziono budynków obronnych]

budynki
[znaleziono nikłe ślady gospodarki]

Popuri zdawał sobie sprawę, że samemu może pokonać Enduru, lecz związane byłyby z tym straty, na które w obecnej chwili nie mógł sobie pozwolić. Nie chciał również wywoływać niepotrzebnego zamieszania w szeregach OGN. Postanowił wezwać do siebie kilku najbardziej zaufanych ludzi- Nalewkę Babuni, Arwenę, Wandala i Lucjana.
-Moi drodzy, zauważyłem, że dobrze nam wszystkim znany Enduru z sojuszu IVA przenosi swą flotę do trzeciej galaktyki- Wśród zebranych wszyscy zaczęli szeptać coś pod nosem- Część jest już przeniesiona, następna dotrze tam za 7 godzin.
Co planujesz admirale?- Spytał Lucjan
Musimy go zaatakować.- odpowiedział Popuri- Mamy mało czasu, ale musimy dostać jego flotę zanim urośnie w jeszcze większą siłę.
Zatem do dzieła!- Krzyknął Wandal
Nie! Nie!- opanował go Popuri.- Poleci jedynie dwóch z nas. Reszta będzie odpowiedzialna za koordynację i sprawny przebieg akcji.
Kto zatem poleci?- Spytała Arwena
Ludzie z najsilniejszą flotą. I z flotą odpowiednią na Enduru.- wyjaśnił spokojnie Popuri.
Ty i Nalewka?- zapytała
Nie! Nalewka nie ma wystarczającej ilości krążowników, a jak wiemy to one najskuteczniej niszczą lekkie myśliwce, których Enduru ma bardo dużo. Polecę ja i Lucjan.- Wyjaśnił Popuri.- Lucjanie! Szykuj flotę!
Tak, jest admirale- odpowiedział Lucjan i szybko odbiegł.
Moja flota leci na planetę d345 około 4 godzin, zaś flota Lucjana- około 4,5 godziny. Polecę z mniejszą prędkością.- Powiedział Popuri. Wstukał prędkość podstawową swojej floty i odległość do planety d345 w kalkulator.
Moja flota leci dokładnie 3:58:21,91 godziny. Flota Lucjana... 4:18:41:00- stwierdził Popuri.- Wyślę flotę z prędkością 89,2% aby doleciała tuż po flocie Lucjana. Dokładnie 0.00023 sekundy po niej.- stwierdził i uśmiechnął się. „Pierwsza taka akcja od kilku miesięcy, gdy atakowaliśmy Wyrzyma” pomyślał.

Popuri siedział w kabinie sterowniczej swojego drugiego statku- Imperial Class Star Destroyer „Mirror09” i czekał na sygnał od Arweny. Flota Lucjana wystartowała przed chwilą. Do jego startu zostały może 2 minuty.
-Odpal silniki - Usłyszał głos Arweny. Przesunął dźwignię znajdującą się po jego lewej stronie i huk silkników statku ogłuszył go.
-Odpalić slilniki!- krzyknął jeszcze przez mikrofon. Wszystkie statki dookoła niego odpaliły. W każdym z nich był robot- nie człowiek. Niemożliwe byłoby zgromadzenie tak dużej ilości pilotów. Potem zobaczył wyświetlające się na ekranie przed nim liczby odliczające sekundy pozostałe do startu. 10.... 9.... 8.... 7.... 6.... 5.... 4.... 3.... 2.... 1..... GO! Statek Popuriego wystartował, a za nim cała reszta floty. Licząc jego flotę i flotę Lucjana na planetę d345 leciało około 100000 lekkich myśliwców, 18000 okrętów wojennych, 30000 krązowników i 6000 niszczycieli. Statki te dolecą na planetę dokładnie 0,265 sekundy po flocie Enduru, co całkowicie uniemożliwia mu ucieczkę. Gdy Popuri przebił atmosferę, przełączył sterowanie statku na automatyczne. Po raz pierwszy od kilku tygodni wstąpiła w niego radość. Dzika radość i żądza mordu.

Rozdział 5 -- Forxis

-Odpalić silniki stabilizujące! Trzymać statek w pionie! Przebijamy atmosferę za 3.... 2.... 1..... teraz!- Krzyczała Silver Mc Kenzie. Jej statek właśnie podchodził do lądowania na ciepłej planecie Forxis. Wraz z nią na pokładzie statku byli członkowie jej sojuszu- Stalkers. W czasie podróży Silver dostawała niepokojące wiadomości o kolejnych atakach ze strony OGN. Nie chciała jednak niepokoić członków sojuszu. Teraz miała zamiar ukryć się na dłuższy czas i spokojnie zaplanować kolejne kroki. Jej statek wylądował i cała jego załoga natychmiast wysiadła. Zabudowania na planecie były raczej niewielkie. Kopalnie były rozbudowane do około 25 poziomu. Widać było też stacjonującą flotę. Była ona bardzo skromna. Składała się najwyżej z 200 okrętów wojennych i może 1000 lekkich myśliwców. Obrona planetarna też była słaba. Planeta ta nie była bowiem zbrojną stacją, lecz raczej bezpiecznym, spokojnym ukryciem zdala od wojny. Klimat był łagodny i przyjemny. Temperatura nie przekraczała 30 stopni Celsjusza. Średnica planety wynosiła 17000 km. Silver zaprowadziła swoją załogę do dużego budynku, w którym znajdują się kwatery mieszkalne. Gdy każdy się zadomowił pokazała im miejsce, w którym odczytuje się wykresy z jej falang. Znajduje się tam również baza szpiegowska i komputer zarządzający flotą.
-Moi mili!!! Witam na Forxis!- Powiedziała Silver Mc Kenzie.- Ta planeta przez najbliższe dni posłuży nam jako kryjówka i schronienie. Będziemy mogli spokojnie obserwować poczynania OGN i komunikować się z innymi.
-A co potem?- Spytał Gillad.
-Niestety, trzeba się liczyć z faktem, że OGN ostatecznie nas znajdzie. Wówczas będziemy musieli poszukać innego schronienia.- Wyjaśniła Silver.
Nagle wszyscy usłyszeli głośne pikanie. Odwrócili się by znaleźć żródło owego dźwięku. Dohodził on z komunikatora Silver umieszczonego tuż przy komputerze głównym. Silver podeszła do niego by odczytać wiadomość. Jej twarz zbladła, oczy zrobiły się szklane. Widać po niej było złość i smutek. Po krótkim czasie doszło do tego przerażenie.
-Co się stało? Czy to kolejne ataki ze strony OGN?- Zapytał Romi.
-Moi drodzy...- Zaczęła Silver.- Popuri i... Lucjan zaatakowali wspólnie człowieka, który mógł pomóc w walce z OGN- Enduru. Nie miał szansy na ucieczkę. Zostawili mu niewiwle ponad ćwierć sekundy.- Silver zacisnęła zęby i zmusiła się by mówić dalej.
-To potężny cios dla rebelii i... dla nas wszystkich. Enduru był wielkim wojownikiem i...
-I był wspaniałym przyjacielem.- Dokończyła Morrigion.- Sama miałam przyjemność z nim współprzaować.
-Uważam, że śmierć tego człowieka powinna być przez nas uczczona minutą ciszy.-Podsumowała Silver. Wszyscy zgromadzeni zamilkli. Nikt nie miał ochoty na rozmowę. Zabójstwo Enduru wzbudziło wśród nich jeszcze większą nienawiść do OGN. Czuli się wściekli i jednocześnie bezsilni. Wszyscy opuścili pomieszczenie i udali się do swoich mieszkań. Zostali jedynie Silver Mc Kenzie i Romi.
-Przykro mi.- Powiedział Romi.
-Mi również... Ale nic nie możemy zrobić- Odpowiedziała Silver.
-Przysięgam, że pomszczę śmierć Enduru. Nie ujdzie to Popuriemu płazem.
-Ja również zrobię co w mojej mocy.- Stwierdziła Silver.- Idź już spać. Wypocznij bo jutro czeka nas ciężki dzień. Każdy dzień spędzony na tej planecie będzie pracowity.
-Dobranoc.- Rzucił Romi.
-Dobranoc.- Odpowiedziała Silver. Czuła się teraz zagubiona bardziej niż kiedykolwiek. Nie mogła myśleć o tym co się wydarzyło, więc postanowiła jak najszybciej zasnąć. Lecz jej sen był nerwowy i pełen niepokoju. Nie wiedziała, czy cokolwiek jest w stanie przynieść jej ulgę.

Rozdział 6 -- Popuri

Popuri siedział wygodnie w swojej bazie w pokoju komputerowym i sennie odczytywał wykresy z falang czujników. Coraz mniej statków kursowało po galaktyce. Popuri był tak zmęczony, że nie starał się nawet myśleć czemu tak jest. Jego uwagę na moment przykuły floty Ani, bobka4u, Nokturna, Vampire'a i Nikodemusa zmierzające do odległego zakątka wszechświata- do 9-tej galaktyki. Po chwili Popuri zlekceważył je i pogrążył się w słodkim letargu. Trwał między snem i jawą, i wcale nie przejmował się otaczajacym go światem. Nie zdawał sobie nawet w najmniejszym stopniu sprawy, że przed nim trudne miesiące- trudniejsze, niż mógł sobie wyobrazić. Przymknął oczy i przypomniał sobie jak wielką przyjemność i radość sprawiła mu śmierć Enduru. Nagle zaczął się śmiać- był to histeryczny gwałtowny śmiech. Popuri śmiał się sam do siebie przez dobre 10 minut i tak go to zmęczyło, że po krótce zasnął.


We śnie Popuri zobaczył ojca- człowieka, którego wcale nie pamiętał i nie chciał zapamiętać. Dobrze wiedział, że miał ojca, który był nie tylko złym opiekunem- był też złym człowiekiem. Nigdy nie dostrzegał licznych talentów syna, zresztą ten wcale go nie obchodził. Matka Popuriego była podobno inna, choć ledwo ją znał- popełniła samobójstwo gdy miał 6 lat. Był wtedy zupełnie pozbawiony opieki, nikt go nie chciał- wszyscy odrzucali jego prośby i apele o pomoc. W wieku 10 lat zrozumiał, że chcąc nie chcąc musi udać się do szkoły. W żadnej szkole jednak nie było nikogo, kto chciałby go przyjąć. W desperacji Popuri zaczął kraść. Za zdobyte pieniądze kupował sobie jedzenie- przez pewien czas jego życie nawet mu się podobało- potem zrozumiał, że potrzebuje wykształcenia. Nabył wszystkie potrzebne podręczniki i w 5 lat przerobił cały materiał aż do końca liceum. Był niezwykle utalentowany- nikt jednak tego nie zauważał. W wieku 19 lat postanowił zdobyć części i skonstruować własny statek kosmiczny. Szybko tego dokonał i nie widząc innej możliwości uciekł ze swej ojczystej planety- Klidd, na dość daleko położoną planetę w 5-tej galatyce. W czasie długiego lotu Popuri wiele czasu rozmyślał. Chciał zemścić się na ludziach, którzy odrzucili jego prośby- chciał im udowodnić, że popełnili błąd. W życiu na niczym innym już mu nie zależało. Na planecie, na której wylądował spotkał kogoś, kto odmienił jego życie. Niejakiego Blasta. Był to człowiek niezwykle doświadczony i mądry- stał się mentorem Popuriego. Nauczył go taktyki wojennej, pokazał jak należy zarządzać planetami i w jaki sposób moża jednać sobie ludzi. Pokazał jak być dobrym przywódcą i jak pędzić bimber z halucynogennych mrówek pustynnych. Gdy Blast umarł, przekazał cały swój dobytek w ręce Popuriego. Ten zabrał robotników i całą flotę na planetę w pierwszej galaktyce i nazwał ją Mirror. W krótkim czasie jego planeta rozwinęła się, skolonizował inne i stał się bardzo potężnym władcą. Potem poznał Nalewkę Babuni i Arwenę i wspólnie postanowili założyć sojusz. Obiecali sobie, że będą zawsze Outsiderami- nie będą podpisywać paktów, nie będą prosili o pomoc i nie będą jej oferować. Z początku sojusz Outsider Gosu Nation (OGN) był tylko jednym z wielu sojuszy we wszechświecie. Potem Popuri wraz z towarzyszami zaczęli siać spustoszenie. Niszczyli wszystkich, którzy stanęli im na drodze. W krótkim czasie do sojuszu dołączyli się inni mroczni wojownicy i stworzyli największą istniejącą potegę- -Sojusz, który władał całym wszechświatem. Popuri stał na jego czele. Osiągnął swój cel- -udowodnił wszystkim swój geniusz. Jednak to mu nie wystarczało. Jego poddani wymordowali wszystkich ludzi z planety Klidd nie oszczędzając nikogo. Lecz Popuri chciał władzy absolutnej, dlatego wywoływał wiele wojen i stał się największą siłą we wszechświecie. Sam był w stanie niszczyć pojedyncze sojusze- nie bał się nikogo. Z czasem stracił prawie wszystkie ludzkie uczucia. Stał się wcieleniem zła- nieokrzesanego, dzikiego zła.

Rozdział 7 -- Rodzi się plan

Imperial Class Star Destroyer „Grey Wolf” admirała Vampire unosił się nad gazową planetą x231. Wewnątrz niego było wiele znakomitych osobistości. W jednym miejscu- w odległej, pustej, dziewiątej galaktyce zebrali się przedstawiciele największych potęg we wszechświecie. Przybyła Ani- reprezentantka sojuszu IVA (Imperium Volnej Anarchii), bobek4u- przedstawiciel Nemezis, Nikodemus- zarządca sojuszu xXx (dreamteam), Nokturn- władca niezrzeszonych układów pierwszej galaktyki i oczywiście Vampire- potężny wojownik z sojuszu Midnight Madness. Mieli oni stworzyć plan, który wstrząśnie całym wszechświatem.
Wywiad Vampire'a donosił jakoby Nalewka Babuni miał przenosić swoją flotę do trzeciej galaktyki. Stanowiłoby to wielkie zagrożenie, gdyż jest to najbardziej zamieszkała część wszechświata.
-Jeśli to prawda, to jak to mogło się stać?- przemawiała Ani- przelot tak wielkiej floty kosztowałby około 17 mln litrów deuteru. Nie mógł zgromadzić tak dużo... Nie wierzę w to...- Ani zaczynała mówić coraz głośniej- Nie wierzę, żeby mój wywiad mógł to przeoczyć!- Wykrzyczała
-Nalewka pozyskuje większość surowców z grabieży, lub nieuczciwego handlu.- Wyjaśnił ze spokojem Vampire.- To dlatego mogliśmy przeoczyć jego nagłe „wzbogacenie się”.
-Ja się temu wcale nie dziwię!- wykrzyknął Nokturn.- OGN... nienawidzę ich. Uważają się za Outsiderów, a tymczasem wykorzystują pomoc innych bez zasanowienia. To szumowiny bez żadnych zasad... Ale inni... wcale nie są lepsi! Naiwni idioci...- Mamrotał -Władają jakimiś tam planetkami i za każdym razem zgadzają się użyczyć falangi OGNowi. Bo chcą się zemścić na sąsiedzie, który ma większą flotę. To nie ma sesnsu- raz użyczysz OGN falangi- innym razem wynajmą na Ciebie, a skorzysta na tym jedynie OGN.
-OGN robi to co musi- stwierdził bobek4u- Wina spoczywa na innych głupcach... Jak można być tak naiwnym?!- spytał z rozpaczą i bezsilnością w głosie.
-Uważam, że hegemonia OGN przeszkadza nam wszystkim.- Powiedział Vampire z mocą w głosie.- Jeśli Nalewka naprawdę przeniósł flotę do trzeciej galaktyki- będzie w zasięgu mojej falangi czujników.- Stwierdził z zadowoleniem.
-No i co z tego?- oponował Nikodemus. Przecież nie masz z nim szans.
-Nie jeśli będe musiał działać sam... liczę na waszą pomoc...- Wydukał
-Vampire, mnie póki co życie miłe... Nie polecę- rzekł bobek4u.
-Nienawidzę OGN, ale... czy... nie lepiej byłoby poczekać...- Jąkał się Nokturn.
-Vampire, zostań.- Błagała Ani.
-Ona ma rację.- stwierdził Nikodemus.- Zostań, większą przysługę światu wyświadczysz zostająć niż walcząc i ginąc po kilku strzałach.
-Podjąłem decyzję!- Ryknął Vampire.- Nie myślcie, że było mi łatwo się zdecydować. Łudziłem się, że otrzymam od was pomoc! Zawiodłem się na was. Jesteście nic nie wartymi tchórzami. OGN to zlepek złych ludzi. Wolę zginąć w walce niż żyć w niewoli- zwłaszcza, jeśli miałbym pociągnąć za sobą jednego z nich!- Wykrzyczał. Wstał i odszedł bez słowa.
Pozostali popatrzyli po sobie. Wiedzieli, że Vampire zginie jeśli będzie walczył sam. Pierwszy wstał Nokturn.
-Lecę z Vampire'm. Nie pozwolę by OGN nadal nami rządził.
-Tak...- zaczął Nikodemus.- Vampire miał rację, źle zrobiłem kłócąc się z nim.- Nastała długa cisza.
-Lecę.- Dokończył.- Obaj wybiegli z sali by dogonić Vampire'a.
-Nie możecie tego zrobić to nie...- krzyczał za nimi bobek4u, ale nikt go już nie słuchał.


Zastali Vampire'a gdy stał na mostku i przemawiał do swoich poddanych.
-...Z tą chwilą daję wam wolność i prawo wyboru. Gdy wziąłem na swoje barki dowóctwo nad tym sojuszem przysięgałem być dobrym władcą. Wy przysięgliście mi wierność. Dziś zwalniam was z wszelkich obowiązków- nie musicie nic już dla mnie robić, ani słuchać moich rozkazów. Rozwiązuję również sojusz Midnight Madness- biorąc pod uwagę aktualną wojnę lepiej dla wszystkich być niezrzeszonym. Dziekuję wam za wspólnie przeżyte chwile- dobre i złe. Dziękuję, że zawsze można było na was liczyć i, że byliście dobrymi przyjaciółmi. I... jeszcze jedno- Vampire uciął.- ... Do widzenia, już się nie spotkamy.- Zszedł z mównicy. Nikt nie ośmielił się, nic powiedzieć. Nie wszyscy rozumieli słowa Vampire'a.
Na dole zobaczył Ani.
-Lecę z wami.- oświadczyła krótko.
-Z... wami? To jest NAS już więcej?- zapytał.
-Nokturn leci...
-No tak, któż inny mógłby być tak szalony.
-Leci też Nikodemus i... ja lecę.
-Nie musicie tego robić... To wasza sprawa.
-Właśnie! Nasza sprawa. A my chcemy ci pomóc...
-Dziękuję.- do oczu Vampire'a napłynęły łzy.- I przepraszam. Uniosłem się niepotrzebnie.
-Nie! To my przepraszamy. I... Nie musisz dziękować. Nigdy bym sobie nie wybaczyła, że pozwoliłam wam... Ze pozwoliłam TOBIE lecieć, a sama nie poleciałam.- Powiedziała Ani. Vampire obiął ją i rozpłakał się na dobre. Stali tak 10 minut, aż nagle usłyszeli huk.
Zobaczyli płonący okręt flagowy bobka4u opadający na bezimienną planetę. Nie było wiadomo kto go trafił. Widać było tylko eksplozje. Wszyscy patrzytrzyli się na statek bobka ze strachem i smutkiem. Po chwili osłony nie wytrzymały...


Rozdział 8 -- Zwycięstwa i porażki

Lucjan wydał szybką, ostrą komendę do odwrotu. Był zadowolony, że wykonał swoje zadanie. Miał nadzieję, że jego flota poważnie uszkodziła statek flagowy bobka4u. Miał madzieję, że udało mu się go zabić.
„O jednego wroga mniej” pomyślał. Przełączył sterowanie statkiem na automatyczne i wygodnie rozsiadł się w fotelu. Odetchnął z wyraźną ulgą. Był z siebie naprawdę dumny. To była jego pierwsza wielka samodzielna akcja.
A wszystko zaczęło się przed około dwoma tygodniami. Lucjan zauważył pokojowe floty Ani, Nikodemusa i Vampire'a kursujące między sobą i transportujące surowce. Postanowił się baczniej przyjrzeć tej sprawie. Kiedy ich floty bojwe zgromadziły się w końcowych układach trzeciej galaktyki Lucjan nabrał podejrzeń o jakimś spisku. W jego podejrzeniach utwierdziły go floty Nokturna i bobka4u, które do nich dołączyły. Lucjan postanowił mieć je pod obserwacją. Po kilku dniach spowolnienia ruchu flot zaczął nabierać wątpliwości czy nie wyolbrzymił całej sytuacji. Jednak floty owej piątki ostatecznie wystartowały. Ich celem była ogromna gazowa planeta x231 w 9-tej galaktyce. Lucjan poinformował Popuriego, że udaje się w dalszą wyprawę i natychmiast ruszył w pościg. Starał się trzymać około 10 000 km za nimi, by nie zostać wychwyconym przez ich radary. Kiedy floty Ani, Nokturna, Vampire'a, Nikodemusa i bobka4u zatrzymały się nad x231 Lucjan postanowił czekać. Gdy przez dłuższy czas nic się nie działo począł powoli się zbliżać. Moc silników ustawiona była na 10%. Lucjan zatrzymał flotę w dległości 2000 km od planety i uzbroił się w cierpliwość. Po wielu długich godzinach czekania jego radar wychwycił startującą z zachodniej półkuli planety x231 flotę bobka4u. Lucjan od razu zaczął go gonić. Nie było to trudne, gdyż miał zdecydowanie lepsze silniki i napędy. Gdy odległość między nimi zmalała do 50 km Lucjan rozpoczął szturm. Flota bobka została rozbita w kilku chwilach. Lucjan poniósł bardzo niewielkie straty i natychmiast oddalił się w obawie, że może zostać wykryty. Dał Popuriemu znak, że rozpoczął powrót i że wróci w przeciągu dwóch dni. Podszedł do komputera pokładowego połączonego z głownym komputerem zarządzającym wysyłanie flot i wysłał 1000 recyklerów, aby zebrały szczątki po jego bitwie z bobkiem. Przełączył sterowanie na automatyczne, dokładnie ustawił tor lotu floty, po czym udał się pod prysznic. Odświeżony poszedł na mostek statku, wygodnie ułożył się w fotelu i zmęczony całym dniem pełnym wrażeń zasnął.


Popuri zaś w czasie nieobecności Lucjana przeżywał ciężkie dni. Wielu stałych dostawców surowców jego i Nalewki babuni zerwało niepisane pakty handlowe. Obaj wyraźnie odczuli związane z tym straty. Nadal atakowali pobliskie planety uniemożliwiając im rozwój, jednak nie wszystkie wyprawy zwracały swe koszty. OGN nadal rozpaczliwie poszukiwał wszelkich źródeł deuteru. Przez pewien czas były nim planety członków sojuszu dzikich w dżungli (DwD), jednak, po kilku dniach regularnych ataków ze strony Popuriego, Nalewki i Arweny, dzicy porzucili atakowane kolonie, lub po prostu podjęli wyjątkowe środki ostrożności. Kolejnym zmartwieniem Admirała OGN były problemy w niższych szeregach OGN. Gracze tacy jak Xaion czy Xarrgr Farmer stracili dużą część swej floty i byli niezdolni do prowadzenia wszelkich działań wojennych. Poza tym plan Pouriego się sprawdzał. On sam zniszczył już większość flot z pierwszej galaktyki. Nalewka Babuni wraz z Arweną zrobili to samo w drugiej galaktyce i teraz ich trójka ruszała na podbój galaktyki trzeciej, gdzie miał do nich dołączyć Wandal. Lucjan niszczył wszystkich w glaktyce nr.4, kampf „zajmował się” piątą i szóstą galaktyką. Żniwo śmierci było ogromne. Cały wszechświat pogrążony był w łkaniu, i spowity ciemnością. Wielu ludzi opuściła już nadzieja na lepsze jutro.


Rozdział 9 -- Prawo galaktyczne

Nalewka Babuni siedział samotnie w swojej komorze mieszkalnej w kwaterze głównej OGN. Twarz miał zakrytą obiema rękami. Myślał. Przed chwilą dostał wiadomość od Popuriego o zmianie prawa galaktycznego. Dopuszczało ono prowadzenie jedynie trzech wojen przez jeden sojusz naraz. Nalewka uważał to za głupotę, spodziewał się wielu nieporozumień z tym związanych.
„Jakby sądy nie miały już wystarczająco trudnej pracy”- myślał. Był ciekawy jakie zdanie ma na ten temat Popuri. Liczył, że pozna je na Zebraniu Rady Sojuszu, które miało się odbyć następnego dnia. Tymczasem Nalewka oparł głowę o ręce. Kilka ataków, które przeprowadzał ostatnio się nie powiodło. Był załamany, gdyż stracił ogromne ilości deuteru, który musiał wydać na przelot floty. Miał wiele do przemyślenia.
Nazajutrz obudził się z głową bolącą od myśli. Szybko ubrał się i udał do Sali Zebrań. Popuri już tam był. We dwóch siedzieli i czekali na resztę Zarządu. Po pewnym czasie dołączyli do nich Arwena, Lucjan i Wandal. Popuri odchrząknał.
-Jak wiecie zmienione zostało... Prawo międzygalaktyczne. To żałosne.
-Prawda.- Zgodził się Nalewka.- Ale... my nic nie możemy zrobić. Nikt nic nie może. A ja nie ośmielę się dyskutować z Administratorem Wszechświata- Siriusem. To wielka maszyna. Tak wielka jak planety. Z tą różnicą, że... obdarzona piekielną inteligencją.
-Widać, jego obwody łapie korozja.- Zaśmiała się Arwena.- Ale... musimy skończyć tą wojnę. Musimy przestać walczyć.
-Nic nie musimy!- powiedział Popuri.
-Musimy, takie jest prawo, a tego nie zmienimy.- Twierdził Nalewka Babuni.
-JA JESTEM PRAWEM!
-Co?- Zapytała zdziwiona Arwena.
-Dobrze słyszałaś. Ja stałem się prawem. My się nim staliśmy.
-Jesteś nienormalny...- mamrotała.
-Pomyśl! Czy OGN, największa potęga militarna jaka kiedykolwiek istniała nie jest w stanie zniszczyć Siriusa?- Tłumaczył Popuri.
-W sumie to... to gadasz do rzeczy...- Mówiła Arwena.- TAK! Zrobimy to.- Stwierdziła w końcu pewna siebie.
-Ale to przecież... to...- Nalewka gubił słowa. -Nie możecie!- wypowiedział w końcu swoje racje.- Po prostu nie możecie.- Mówił.
-Jak widać musimy!- Odrzekł Popuri. Popatrzył po zebranych na chwilę dłużej zatrzymując wzrok na Nalewce.
-Chyba można uznać zebranie za skończone. Za jakiś czas rozprawię się z tym Siriusem samemu. Rozejść się.- Rzekł po krótkiej chwili niezręcznego milczenia.
Wszyscy na sali spieszno zaczęli kroczyć ku drzwiom. Każdy miał wiele do zrobienia. W końcu zostali tylko Popuri i Nalewka.
-Chcesz porozmawiać?- Spytał ten pierwszy.
-Chyba tak.- Odrzekł Nalewka.
-A więc? O co ci chodzi?- Pytał Popuri zniecierpliwionym tonem
-Popuri, myślisz, że Sirius nie przewidział, że ktoś może go chcieć rozwalić?
-Pewnie przewidział... dlatego JA dobrze zaplanuję akcję niszczenia tej kupy złomu.- Odpowiedział Popuri z tryumfem w głosie.
-Po raz kolejny mówię ci... nie rób tego! To chore i nienormalne... Powiedz mi, gdzie się podział tamten Popuri sprzed dwudziestu lat. Gdzie jest człowiek, który ma idee, i chce żyć by je realizować? Powiedz mi, gdzie ten człowiek? Gdzie się podziało twoje dawne ego?- Pytał Nalewka.
-Jesteś śmieszny.- Zadrwił Popuri.- Od tamtego czasu się zmieniłem. Wiele się nauczyłem i wiele zrozumiałem. Jestem tysiąckrotnie mądrzejszy niż... wtedy!
-Ale wciąż jesteś bardzo głupi. Zaślepiłeś tylu ludzi. Mnie nie. Mnie nie omamiłeś. Mnie po prostu zaimponowałeś. Popuri, jesteś moim przyjacielem. Nie musisz niszczyć Siriusa by móc dalej władać. Możemy pokazać wszystkim, że nic nie jest dla nas niemożliwe i razem rządzić wszechświatem ni uciekając się do takich metod.- Mówił Nalewka drżącym głosem.
-Podjąłem decyzję. Sirius niedługo zostanie oddany na złom!- Wykrzyknął Popuri. Nalewka popatrzył się na niego z wahaniem i w końcu zduszonym głosem powiedział.
-Nie jesteś już admirałem. Teraz stałeś się przestępcą. A OGN to już nie jest sojusz. Teraz to mafia. A ja... ja jestem jej członkiem.
Chyba już czas na mnie.- Nalewka mówił spokojniej.- Zostawiam cię samego ze swoimi przemyśleniami i radzę ci zmień zdanie. Na razie.- Skończył i wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Popuri przez chwilę zastanowił się, ale uznał, że to co mówił Nalewka nie miało sensu. Jak najszybciej chciał zająć się planowaniem akcji przeciw Siriusowi.


Rozdział 10 -- Upadek

Vampire siedział w głównym salonie w jego bazie i patrzył na oświetloną lekkim zielonym światłem twarz Ani. Dziewczyna w tej chwili spała. Vampire spędził z nią oraz z Nikodemusem i Nokturnem sporo czasu na planowaniu ataku na Nalewkę Babuni. Te wspólnie spędzone chwile pokazały, że Ani jest niezwykle inteligentną i pracowitą osobą. Poświęcała całe dnie na precyzyjne obliczenia, spędzała godziny w ciemniach odczytując wykresy z dwudziestu różnych falang czujników, przy czym wcale nie okazywała zmęczenia. Nawet teraz o godzinie trzeciej w nocy, na dziewięć godzin przed akcją jej twarz wyglądała na spokojną i zarazem pewną siebie. Vampire miał czas by wyrobić sobie o niej zdanie. Cenił ją bardziej niż kogokolwiek, i bardzo bał się, że w czasie ataku na Nalewkę zginie wraz z nim, oraz ze wszystkimi członkami koalicji. Vampire pogrążył się w myślach, wyrwał go z tego stanu głośny dźwięk budzika o godzinie czwartej nad ranem. Ani obudziła się. Vampire wstał z fotela, po pięciu minutach w ubraniu pilotów w pełnej gotowości stawili się Nokturn i Nikodemus. Vampire włączył falangę czujników. Ich floty były w gotowości do startu przez ostatnie dwa dni. Teraz pozostawało tylko czekać.

Tymczasem Popuri leżał na wygodnej kanapie w jego izbie mieszkalnej w siedzibie głównej OGN. Dla niego ostatnie dwa miesiące były najgorszymi w jego życiu. Cały czas spędził na planowaniu. Atak na Siriusa okazał się trudniejszy niż ktokolwiek się spodziewał. Gigantyczny robot otoczony był wielką flotą i sam zaopatrzony był w ciężkie działa i wyrzutnie. Popuri pracował nad atakiem bez przerw. Jego wygląd zmienił się nie do poznania. Skóra nabrała bladego, upiornego koloru. Oczy miał zapadnięte, przekrwione. Był wychudzony i zmarnowany. Nie zależało mu na niczym, tylko na zniszczeniu Siriusa. Przestał kontaktować się z kimkolwiek. Żył sam ze sobą. On, podobnie jak Ani, Nokturn, Nikodemus i Vampire miał niedługo wystartować w rejs galaktyczny jego chwały, lub porażki. Był gotów. Atak przemyślał wiele razy. Na przetarcie obrony Siriusa wysłał potężnie uzbrojone statki- Bombowce i Niszczyciele. Za dwie godziny miał zamiar wystartować. Po raz pierwszy angażował w akcję całą jego flotę składającą się z 200000 lekkich myśliwców, 21000 krążowników, 16000 okrętów wojennych, 3500 bombowców oraz 1800 niszczycieli. Nie bał się ataku. Od pewnego czasu nie wyrażał żadnych ludzkich uczuć.
Dwie godziny później Popuri siedział w kabinie swojego statku flagowego. Nie czekał na sygnał do startu. Odpalił silnik swojego niszczyciela, przesuwając dźwignię zapłonu płynnym ruchem. Zaraz po nim wystartowała reszta jego floty. Miał przed sobą już tylko lot, przełączył sterowanie na autopilota. Za dwie godziny i czternaście minut rozlegną się pierwsze strzały i rozegra się wielka bitwa.
W czasie lotu Popuri wiele myślał. Nie tyle o samym ataku. Myślał bardziej o całej historii OGNu... o poznaniu Nalewki Babuni i Arweny. O kilkudziesięciu latach spędzonych razem na podboju wszechświata. Teraz był tylko o krok od ostatecznego zwycięstwa. Zastanowił się wtedy...
„Co dalej? Kiedy zdobędę już wszystko, po co wtedy będę żył?”- Z nostalgii wyrwał go dźwięk dzwonka jego ogranizatora. Popuriego przeszył dreszcz emocji. Jeszcze piętnaście minut do celu. Skoczył do fotela przy sterze. Włączył wszystkie osłony i działa statku. To samo rozkazał wszystkim innym jednostkom jego floty. Wyłączył automatyczne sterowanie statku. Po krótkiej chwili ujrzał niesamowity widok.- Wielką maszynę bojową otoczoną niesamowitą liczbą lekkich myśliwców i okrętów wojennych, niemal dorównującą jego flocie. Doliczając działa gaussowe i plazmowe znajdujące się na całej powierzchni Siriusa, Popuri miał przeciw sobie godnego przeciwnika. Zanim zdążył pomyśleć o słuszności jego decyzji odezwał się zdrowy rozsądek.
-Lekkie myśliwce, grupy A, B, C, D... Na pierwszy ogień, natychmiast. Reszta jednostek, szyk Delta. Zaatakujemy Siriusa z dwóch stron. Oddział specjalny okrętów wojennych- rozpocząć szturm na wszystkie jednostki floty.- Wykrzyknął Popuri. Po chwili usłyszał ogromny huk. Zobaczył przed sobą serię eksplozji i wybuchów. Pierwsza fala jego floty składająca się jedynie z lekkich myśliwców zaczynała się rozpadać. Popuri nie tracił Pewności siebie. Nakazał grupie niszczycieli podążać za nim. Wykonał manewr wymijający. Zaczął okrążać Siriusa z lewej strony. Zauważył bowiem, że ta piekielna maszyna ma słabszą defensywę po bokach.
-Ognia!- Dał rozkaz. Rozległ się huk prawie tysiąca dział. Udało się zniszczyć generator pola otaczającego Siriusa.
-Wszystkie jednostki natychmiast do szturmu na generator mocy. Jeśli uda nam się idealnie trafić, odniesiemy zwycięstwo.
-Szybko!- Popuri krzyknął. Miał nadzieję, że zwyciestwo już się przybliża. Mylił się. Za nim rozległ się huk. Sirius zestrzeliwał ogromne ilości statków Popuriego. Połowa jego floty została zniszczona. Jednak w tamtej chwili Popuri chciał jedynie zniszczyć generator mocy. Gdy był on w jego zasięgu rozpoczął ostrzeliwanie. Sirius zareagował natychmiast. Wszystkie jego działa skierowały się na oddział niszczycieli. Popuri wiedział, jak wiele jego statków zostało zniszczonych. Po chwili zobaczył, że jego okręty wojenne i lekkie myśliwce poniosły klęskę. Nie było czasu by się zastanawiać. Popuri stanowczym tonem wydał komendę do odwrotu. Wszystkie statki pełną prędkością zaczęły się wycofywać. Popuri również rozpoczął odwrót. Po wykonaniu pełnego łuku włączył wszystkie silniki nadprzestrzenne i impulsowe. Sirius jednak nie odpuścił. Teraz to on dyktował warunki. Wystrzelił dwie rakiety samonaprowadzające za statkiem flagowym swego przeciwnika. Popuri natychmiast zrzucił cały ładunek. Rakiety rozbiły się o ogromne ilości dryfującego metalu i kryształu. Gdy Sirius wystrzelił kolejne rakiety, admirał OGNu przełączył sterowanie statkiem na automatyczne. Włączył system podtrzymywania życia i przyspieszył. Przyspieszenie powoli wzrastało. Przy 2g Popuri poczuł, że coraz trudniej mu się poruszać. Tymczasem przyspieszenie wzrastało coraz bardziej. Przy 4g zaczął mieć problemy z naturalnym oddychaniem, umożliwiał mu tę czynność jedynie sztuczny system podtrzymywania życia. 6 g i Popuriemu zaczęło ciemnieć przed oczami. Przy ośmiu g stracił możliwość jakiegokolwiek panowania nad swym ciałem, by po chwili zemdleć.

Niedługo, miała sie rozpocząć inna bitwa z udziałem członka OGNu. Floty Nikodemusa, Nokturna, Ani i Vampire'a zbliżały się do planety Alkohol. Macierzystej planety ich wroga - Nalewki Babuni. Za niespełna pół godziny miała rozegrać się bitwa decydująca o losach uniwersum. W czasie całego lotu nikt nic nie mówił. Każdy znał dokładnie swoje zadania. Dzięki użyciu falangi czujników Vampire'a udało się skoordynować atak z powrotem floty Nalewki zostawiając mu jedynie 0,2314 sekundy na ucieczkę. Cztery połączone floty naszych bohaterów ledwo dorównywały całej flocie Nalewki. Ich przewagę mogło stanowić jedynie zaskoczenie. Piętnaście minut przed doleceniem zintegrowanych flot atmosfera w kabinach była gorąca. Wszyscy jak jeden mąż przełączyli sterowanie na ręczne. Po chwili zobaczyli planetę główną Nalewki. Półkula, którą widzieli nie była oświetlana przez światło gwiazdy. Zauważyli na radarze ogromne ilości jednostek lekkich myśliwców oraz okrętów wojennych. Prawie dwa tysiące niszczycieli i kilkaset krążowników zbliżające się do planety w niewielkiej odległości od nich. Za kilka minut flota Nalewki Babuni znajdzie się w zasięgu ich dział.
-Rozgniotą nas jak robactwo – powiedział Nokturn – mają przewagę i lepsze uzbrojenie.
-Musimy ich jakoś przechytrzyć – wycedził Nikodemus
-Ciekawe jak? - może poprosimy by zawrócili – rzuciła Ani i wypluła pestkę ponga na podłogę. Tylko Vampire milczał. Wpatrywał się w twarz Ani, w oczach widział strach i zdecydowanie ale cały skupił się na słowach – może poprosimy by zawrócili, może poprosimy by zawrócili, zawrócili.
-Wiem – krzyknął.
-Co? - jak jeden mąż spytała reszta. Ale Vampire już ich nie słyszał. Dopadł do komunikatora.
-Uwaga, uwaga, tu komandor Vampire, do wszystkich jednostek, powtarzam do wszystkich jednostek. Ustawić flotę w szyku gwiaździstym i podać koordynaty planety komputerom. Szykować statki do skoku hipreprzestrzennego, nie zwalniać, iść na pełnym ciągu, po wykonaniu obliczeń odjąć po pół sekundy od koordynantów hiperprzestrzennych. Nastawić silnik grawitacyjny na pełen obrót wzdłuż lewej burty. Wykonać.
-Co ty wygadujesz? – wyjąkał Nokturn – zabijesz na


Post został pochwalony 0 razy
Nie 23:10, 07 Maj 2006 Zobacz profil autora
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
sz wszystkich – to się nie może udać.
-Musi – kiedyś jako chłopak wyliczałem takie manewry, mamy szanse 1:100, że wejdziemy nie pokolizyjnej ale stycznej – musimy skoordynować tylko skok i odległości między statkami. Jak wyjdziemy z hiper to mamy jeszcze ok 1,5 sekundy na załadowanie dział i odpalenie. Nie obronią się, a przynajmniej nie od razu.
-Trzymać szyk gwiaździsty, meldować koordynację. 3, 2, 1, 0 – bank danych otwarty – wyrecytował Vampire.
-Jesteś wariatem – Nikodemus zdobył się tylko na tyle – jak to się uda będziesz Bogiem wszechświata ale to nie może się udać – dokończył – a wówczas masz przesrane... w piekle.
-Jesteś małej wiary mój przyjacielu. Vampire uśmiechał się delikatnie. W jego oczach, krył się błysk jak u małego chłopca, który właśnie coś spsocił. Wszyscy wpatrywali się ekran banku danych. Flota rozpływała się na wszystkie strony tworząc tzw. dmuchawiec – tarcza planety była ogromna, rosła z każdą chwilą.
-24, 23, 22, - komputer rozpoczął koordynację skoku całej floty. 7, 6, 5,...skok, potem 0,342 sekundy w nadprzestrzeni i wyjście po stycznej. -2, 1, skok – dokończył komputer.
Flota wyszła na tyłach statków Nalewki Babuni.
-Ładuj... Ognia! – wykrzyczał Vampire. Strumień pocisków wszelkiej maści, plazmy i neutrin runął na flotę Nalewki. Rozpętało się istne piekło, rozgrzana do milionów stopni materia utworzyła wokół planety ogromy pierścień, atak trwał. Część statków zjednoczonej floty trafiała we własne jednostki, w komunikatorach słychać było kakofonię rozkazów, krzyków, przekleństw, miało się wrażenie, że nikt nie panuje nad sytuacją. Statki Nalewki wpadły w panikę, zaczęły bezładnie uciekać, wpadały na siebie i taranowały się wzajemnie.
-Armagedon – pomyślał Vampire – apokalipsa, oby przeżyć... - Daj pełen ciąg na lewo, skok 3,24 MXP – krzyczał do komputera – teraz 23,11 DXP – ognia.
Bitwa zbliżała się do końca. Zjednoczone Floty doganiały resztki statków Nalewki i precyzyjnie je likwidowały. Część próbowała się przegrupować ale to nie miało sensu. Zniszczono wszystkie co do jednego...prawie bo flagowy statek Nalewki zdążył uciec w nadprzestrzeń.
-Kiedy on to zrobił? - spytał Nokturn.
-To chyba prawda co o nim mówili, że nie bacząc na koszty energetyczne trzyma statek na „musie” nadprzestrzennym – tylko dlatego mógł uciec – skomentował Nikodemus.
-Podliczyć bitwę – rozkazał Vampaire.
-Czas 1,0453 minuty, straty – po naszej stronie 12341 jednostki, straty po stronie nieprzyjaciela 215912 jednostek, jedna zbiegła. Komputer KEG zawahał się – To tyle Admirale Vampire.
-Admirale... – pomyślał Vampire – już nie Komandorze – uśmiechnął się do siebie – Przyjmuję KEG. Rozpocznij diagnozę pozostałej floty.
-Tak jest Admirale.
Reszta załogi milczała. Pierwsza odezwała się Ani. -Jako dowódca Floty Zewnętrznej proszę o przyjęcie mnie w poczet podkomendnych. -Przyjmuję – odparł Vampire. Potem o to samo poprosili pozostali. Vampire podszedł do konsoli komunikacyjnej – Wykonać manewr Berrnetta – podejść do lądowania na planecie w centrum stolicy. Rozpoczynamy kolonizację tego sektora. Ktokolwiek nie zechce się podporządkować ma 24 godziny na opuszczenie planety. Wszelkie próby sabotażu karać jak najsurowiej. Lądują jednostki – 345, 721, 722, 743 i 1007. Przygotować lądowisko dla mojego statku.
Vampire wiedział, że teraz tak na prawdę gra się rozpoczęła. Osłabili OGN i to ogromnie, ale nie da się zastosować manewru Vapire'a (tak został nazwany przez wszystkich dowódców flot) po raz drugi -Już się na to nie złapią – myślał gorączkowo – a jakby? – uśmiechnął się do siebie – prawdopodobieństwo jeszcze mniejsze ale zaskoczenie nieporównywalne. Trzeba szykować się do spotkania z przeznaczeniem – Popurim. Ciekawe co on wymyśli. Statek powoli lądował na Alkoholu. Świtało, bezchmurne niebo ciągle krwawiło... Vampire nie wiedział o klęsce Popuriego. Nie wiedział, że raz na zawsze odwrócił bieg historii. On wraz z jego załogą stali się bohaterami. Każdy widział ich jako drugich po Bogu.

Tymczasem na odległej planecie Forxis w ósmej galaktyce trwało święto. Wszyscy krzyczeli i skakali z radości jak dzieci. Duża część była pijana. Niedawno otrzymali wiadomości o porażce OGNu. Popuri został odnaleziony w kabinie swego statku. Ledwo żywy, z trudem uratowano go przed śmiercią. Nalewka stracił cała flotę. Odszedł z sojuszu OGN. Reszta zarządu tego mrocznego sojuszu popełniła zbiorowe samobójstwo. Zostali niezorganizowani ludzie. Bez przywódcy, bez wyznaczonego kierunku. Podpisali oni natychmiast traktat o nieagresji ze wszystkimi sojuszami. Na Forxis obok siebie stali Romi i Silver Mc Kenzie.
-A więc tak wyglądała nasza wojna?- Zaczął Romi.- Bez jednego strzału.
-Widać tak musiało to wyglądać.- Odparła rozpromieniona Silver.- Nic już nie mów.- Dodała. Romi usłuchał. Zamilkł i po chwili mocno ją przytulił.



Epilog

Nalewka Babuni wszedł do sali szpitalnej. Na łóżku podłączony do wielu rozmaitych maszyn leżał Popuri. Nie mógł naturalnie oddychać, nie był w stanie nic mówić. Mógł jedynie mysleć. Egzystował.
-Biedaku.- Przemówił Nalewka.- Nadal jesteś ślepy, wiem to. Nic nie widzisz. Ja z chwilą, w której straciłem flotę wiele zrozumiałem. Przyszedłem, żeby życzyć ci powrotu do zdrowia.- Powiedział Nalewka kpiącym tonem.- I raz na zawsze się pożegnać. Odchodzę z OGN, by nigdy nie wrócić. Zrozumiałem, że nie liczy się to kim jesteśmy i co mamy, lecz jacy jesteśmy. Ty bez floty... Kim jesteś?- Zapytał Nalewka.- Nie bogiem, nie królem, nawet nie admirałem.- Spojrzał się ze wzgardą na ciało Popuriego.- A teraz... Teraz przestałeś być również człowiekiem.- Nalewka odwrócił się i dodał jedynie.
-...I może to jest ten właściwy koniec.



Koniec


i to KONIEC... w jednej wiadomości sienie zmieściło XD


Post został pochwalony 0 razy
Nie 23:11, 07 Maj 2006 Zobacz profil autora
ozaru4
Bałwan z kosmosu



Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeczypospolita Polska

Post
Przeczytalem calosc Smile Uwazam, ze jest OK jak na poczatki Cool Ale powinienes pomyslec o ciekawszym temacie LOL Very HappyVery HappyVery Happy


Post został pochwalony 0 razy
Pon 10:12, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
spoko... boję się, że tylko tobie będzie się chciało czytać moje wypociny Sad


Post został pochwalony 0 razy
Pon 14:47, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
ozaru4
Bałwan z kosmosu



Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeczypospolita Polska

Post
E tam, polece je wszystkim z Pryqiem, to przeczytaja Cool Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:27, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
watpie...


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:42, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
ozaru4
Bałwan z kosmosu



Dołączył: 07 Maj 2006
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeczypospolita Polska

Post
A ja nie! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Pon 22:28, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
własnie widzę jak czytają Sad


Post został pochwalony 0 razy
Pon 22:30, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
Pryq
Administrator



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: 1b, ale ja chce do 6b ! ;]

Post
Majki... Nie chce mi sie Razz ale chyba to czytales na lekcji nie? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Pon 22:54, 08 Maj 2006 Zobacz profil autora
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
czytałem 1/20 tego na lekcji Smile bo tylko 1 stronę, a to ma 20 stron w Wordzie... przeczytaj PLX Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Wto 9:14, 09 Maj 2006 Zobacz profil autora
Pryq
Administrator



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: 1b, ale ja chce do 6b ! ;]

Post
OMG! nie chce mi sie Razz. Przeczytam moze w nastepnym tygodniu ;]


Post został pochwalony 0 razy
Wto 22:31, 09 Maj 2006 Zobacz profil autora
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
no i wszystko jasne... nie mówiłem?


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:04, 10 Maj 2006 Zobacz profil autora
Pq
Gość







Post
Michał, weź mi to wydrukuj Razz. Daj mi w szkole bo na papierze lepiej sie czyta Very Happy
Śro 20:10, 10 Maj 2006
M4JK!
Mistrz speluny



Dołączył: 03 Maj 2006
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z lasu -----> tam :)

Post
oki- ale obiecaj, że przeczytasz... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:47, 10 Maj 2006 Zobacz profil autora
pq
Gość







Post
no spoko, ale wydrukuj
Śro 22:18, 10 Maj 2006
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Forum nieszkolne Strona Główna » Wasza twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin